Blackborough
Mieszkania => Dom Jade Shah => Wątek zaczęty przez: Jade Shah w Marzec 17, 2015, 18:21:33
-
Pod jedną ścianą stoi na szafce płaskoekranowy telewizor, pod drugą, równoległą, kanapa, dwa fotele i niski stolik do kawy. Pod oknem mieści się drapaczka dla kotów. Wszędzie rozrzucone są zdjęcia, plany ogrodów i ustawy prawnicze.
-
Weszłam. Upuściłam koty na podłogę i padłam na kanapę.
-
Usłyszałam pukanie. Westchnęłam. Ledwo żyję po podróży, dopiero co się sprowadziłam - a tu już jakiś sąsiad mnie wyczaił. Zwlokłam się z kanapy, żeby otworzyć.
-
Wszedłem z promiennym uśmiechem na pół twarzy. Wyciągnąłem przed siebie kosz i podałem dziewczynie rękę.
-Witam serdecznie nową sąsiadkę. Caine Alexander, burmistrz Blackborough.
-
Uśmiechnęłam się również, potrząsając jego ręką i przyjmując kosz. Odłożyłam podarek na stolik do kawy.
- Jade Shah, nowy prawnik w okolicy. Bardzo mi miło. Zapraszam. - wskazałam na kanapę, zdejmując kapelusz, jako że wcześniej nie zdążyłam tego zrobić, i odkładając na fotel aparat firmy Canon, dotąd wiszący mi na szyi. - Jeszcze nie zdążyłam się urządzić, ale... Kawy? Herbaty? - odsunęłam nogą Felryna, który wyraźnie miał zamiar wskoczyć burmistrzowi na kolana.
-
Uśmiechnąłem się i usiadłem na kanapie. Spojrzałem na koty.
-Ładne. - zauważyłem. -Hodujesz?
-
- Nie-e... - odparłam, łapiąc Kath, drapiącą zaciekle moje spodnie. - Ona, Kathryn, jest kotem bengalskim, a on norweskim leśnym. Wabi się Felryn. Ale wie pan, krzyżówki nie są zwykle mile widziane, drogie są te rodowite, więc ich nie rozmnażam. Po prostu są ze mną jako świta. - zaśmiałam się, gładząc Fel'a. - Przepraszam, że zanudzam, przecież nie przyszedł tu pan gadać o kotach.
-
Pokiwałem głową, uśmiechając się.
-Za kawę lub herbatę dziękuję, będę już leciał. Chciałem się tylko przywitać z nową sąsiadką. - wstałem z kanapy i podszedłem do drzwi. -Do zobaczenia.
Wyszedłem z domu, zamykając za sobą drzwi.
-
- Do widzenia. - odprowadziłam go wzrokiem, po czym padłam z powrotem na kanapę z westchnieniem ulgi. - Mam nadzieję, że limit gości na dziś się wyczerpał. - mruknęłam do Felryna, który rozwalił się obok mnie, mrucząc. - Ale jest plus, mamy żarełko.
-
Po dłuższej chwili siedzenia w ciszy - nie licząc miauczenia kotów - westchnęłam i wstałam. Zgarnęłam mój czarny kapelusz i aparat z fotela i założyłam. Nowe miejsce = nowe widoki i zdjęcia. Zebrałam się do wyjścia, przedtem cykając po fotce Fel'owi i Kath. Odstawiłam również podarowany mi kosz za telewizor, żeby koty się do niego nie dobrały. Wyszłam.