Wjechałam swoim Daihatsu Altisem na podjazd, poprzednio upewniając się, czy na skrzynce na listy widnieje moje nazwisko. Zaparkowałam auto przed garażem, ale zamiast wysiąść, siedziałam jeszcze przez chwilę, dopóki nie usłyszałam rozpaczliwego i nieco zrzędliwego miauczenia Kathryn. Sięgnęłam do drzwiczek klatki dla kota leżącej pomiędzy mną a drzwiami i wyciągnęłam moją kotkę bengalską, kładąc ją sobie na kolanach i gładząc powoli. Wciąż nie wysiadałam.
- Dobra, obejrzmy w końcu ten dom. - ocknęłam się po dłuższej chwili i wzięłąm kotkę pod pachę. Z drugiej klatki, leżącej na pojemniku Kath, wyciągnęłam Felryna, kota norweskiego leśnego. Fel wskoczył mi na ramiona.
Wzięłam głęboki oddech, otworzyłam drzwi i wysiadłam z Altisa. Zatrzasnęłam drzwi, wciskając przycisk na kluczyku i ruszyłam w stronę domu, mojego domu, raz po raz oglądając się za siebie. No cóż, graty wezmę później, sąsiadów poznam może jutro, teraz należałoby wypocząć po podróży.
Kątem oka zauważyłam, że wszystkie domy, garaże i trawniki wygladają tak samo. A skrzynki maja nawet taki sam kolor.
Postawiłam Kath na ziemi, przytrzymując ją nogą, żeby gdzieś nie uciekła, nie miałam teraz głowy do szukania kotów po jakiś dziurach w zupełnie mi obcym miasteczku.
Znalazłam w końcu klucz od drzwi. Otworzyłam je na oścież. Uświadomiłam sobie, że wciąż stoję na wycieraczce, kiedy stuknęły cicho o framugę. Fel zeskoczył z moich ramion i wbiegł do domu, Kath wsunęłam tam stopą, wchodząc i zamykając drzwi za sobą. [tak jakby w salonie jestem...xD]
